Za czasów, gdy byłam dzieckiem w wieku komunijnym największym marzeniem było posiadanie własnego BMX-a. Tymczasem większość dzieciaków jeździła na Wigry 3. Później hitem stały się rowery górskie – z przerzutkami, na grubych oponach i z prostą kierownicą położoną na wysokości siedziska. Dzisiaj zdecydowanie na ulicach pod względem popularności wygrywają modele, na których siedzi się w pozycji wyprostowanej. Na rowerze już nie trzeba zdobywać gór i lasów, wystarczy, że są idealne do dojazdu do pracy, szkoły, gdy przewiozą w koszyku bułki, albo po prostu… rzucają się w oczy. Jaki rower kupić, by z dumą rozjeżdżać rowerowe ścieżki?
Holenderski look – miejski rower z niską ramą, dużymi kołami i wygiętą kierownicą. Idealny na zakupy i weekendowe przejażdżki z dziećmi
Cruiser – on przede wszystkim wygląda. Obłe kształty, grube opony, surowe wyposażenie. Piękny!
Składak – niewielkie koła, minimalne wyposażenie (hamulce, błotniki, światła), lekka rama. Ma się zmieścić do auta, windy i za biurko
Ostre koło – minimalizm i bezawaryjność. Szybki i zwinny, ale dla odważnych (nie ma tradycyjnych hamulców…)