Hodowanie kurczaków to podwójna korzyść, bo zwierzaki te nie tylko dostarczają zdrowego, lekkostrawnego i smacznego mięsa, ale także jajek, niezbędnych w każdej kuchni. Jednak osoby, które nie są wegetarianami i jedzą mięso, mogą wybierać te kurczaki, które są hodowane w sposób pozwalający ptakom na szczęśliwe życie, a nie przesiadywanie w ciasnej klatce.
Żywot brojlera
Kurczaki hodowane na mięso, zamknięte w klatkach to brojlery. Najczęściej znajdujemy je w marketach i sklepach mięsnych. Brojlerownie to długie budynki bez okien, wylane betonem i z klatkami od podłogi do sufitu. Tutaj ptaki mają rosnąć jak najszybciej i jak najmniej się ruszać. Karma z wodą dozowane są automatycznie, a światło ma pobudzać ich apetyt, który przekłada się na ciężar poszczególnego ptaka. Kurczaki nie mają jak się ruszać, bo na jednego przypada powierzchnia w klatce, którą można porównać do kartki papieru. Ponadto ptaki cały czas są w stresie, wydziobują sobie pióra, czasami walczą ze sobą, dlatego niektórzy hodowcy decydują się na przycinanie im dziobów. Zautomatyzowany jest nawet system zabijania ptaków…
Może kurczak z podwórka?
Taka zmasowana hodowla ptaków nie jest przyjazna ani dla nich, ani dla nas – osób, które mięso kupują. Bo chociaż mięso kurczaka z chowu przemysłowego jest tanie, a kurczak waży około 2 kg, to same zwierzęta są po prostu zdeformowane.
Na szczęście świadomość konsumentów wzrasta i szukają oni coraz częściej kurczaków z wolnego chowu. Taki kurczak ma dostęp do wody i jedzenie wtedy, kiedy tego potrzebuje, spaceruje sobie w zagrodzie, korzysta ze słońca, świeżego powietrza, trawy… Zdrowy kurczak pochodzić też musi z zielonych i zdrowych terenów, np. z Podlasia. Oczywiście nie trzeba mieszkać na wschodzie Polski, żeby je kupić na obiad – warto poszukać kurczaków zagrodowych w sklepach.
Zdjęcia: pixabay.com
