Sezon grypy dawno za nami, ale jak wiadomo, po lecie przychodzi jesień i zima, a wraz z nią wzrost zachorowań na tę pozornie niegroźną chorobę. Pozornie, bo przecież każdy z nas przeżył kiedyś gorączkę, ból mięśni, głowy, kaszel i katar. Jednak grypa uderza z olbrzymią mocą, kładzie do łóżka, odbiera apetyt, a nieleczona, przechodzona lub u osoby z niską odpornością może skończyć się poważnymi powikłaniami.
Szczepienie na grypę. Warto?
Przed grypą mogą uchronić szczepienia. Zwykle zalecane są pod koniec lata, a na początku sezonu zwiększonej zachorowalności. Niestety, medycyna pozostaje krok w tyle za mutującymi i zmieniającymi się wirusami, co oznacza, że żadna szczepionka nie zapewni nam 100% odporności na grypę. Może jednak podnieść odporność organizmu na różne szczepy, oraz skrócić okres chorowania czy zmniejszyć objawy. Niestety, chociaż szczepionka na grupę kosztuje 20-30 zł i można się zaszczepić w każdej przychodni, wciąż wielu z nas ryzykuje, nie zdając sobie często sprawy z tego, że z powodu grypy i jej powikłań umiera rocznie na świecie… nawet 1 mln osób.
Jak przetrwać grypę?
Co więc robić, gdy grypa nas dopadnie? Leczenie grypy polega przede wszystkim na łagodzeniu jej objawów i na leżeniu w łóżku. Popularne leki przeciw grypie złagodzą ból głowy i mięśni, zmniejszą katar, zbiją gorączkę, czyli pozwolą na przetrwanie i szybszy powrót do zdrowia. Samo leczenie grypy jednak polega na tym, by leżeć w łóżku, wypocić się, w razie przedłużającej się choroby czy gorszego samopoczucia zgłosić do lekarza.
Niestety grypa jest bardzo zaraźliwa. Przenosi się drogą kropelkową. Nie tylko wystarczy, że ktoś kaszlnie czy kichnie w naszym otoczeniu, ale także możemy przenieść wirusa na ubraniu, czy na rękach. Stąd taki nacisk lekarzy na zachowanie szczególnej higieny, gdy korzystamy z publicznych środków transportu lub gdy w biurze ktoś ma objawy grypy i zamiast oddać się jej leczeniu usiłuje pracować.